(tekst zamieszczony w czasopiśmie ROCZNIKI
HISTORYCZNE R. LXXV - 2009, s. 25 - 42)
MAŁGORZATA ANDRAŁOJĆ, MIROSŁAW ANDRAŁOJĆ (Poznań)
BULLE KSIĘCIA BOLESŁAWA KRZYWOUSTEGO
I. WSTĘP
Spośród sześciu najstarszych zachowanych pieczęci polskich władców aż pięć
odkrytych zostało w różnych miejscach w ciągu kilku zaledwie ostatnich lat (od
2002)1, a tylko jedna wcześniej, dodajmy - ponad 100 lat wcześniej2. To rewolucyjna zmiana podstaw nie tylko polskiej sfragistyki, ale także
wiedzy o początkach historii Polski, tym bardziej, że odkryte właśnie pieczęcie
są pierwszymi polskimi bullami. W 2004 r. ukazało się nasze wstępne opracowanie, a w 2006 r. monografia, jedynej znanej wówczas
polskiej ołowianej świeckiej pieczęci3. Po trzech latach, w oparciu o szerszy już znacznie zasób źródeł i związanych z
nimi publikacji, włączamy się ponownie do dyskusji nad tym problemem4, koncentrując się na dwóch zagadnieniach: chronologii i funkcji polskich
bulli książęcych.
Polskie badania sfragistyczne znajdowały się pod przemożnym wpływem
dyplomatyki5, a w świetle jej ustaleń dopiero począwszy od drugiej połowy XII w.
zaczyna się stopniowe kształtowanie rangi i kompetencji dokumentu książęcego6. Dokumentów, przy których wisiały wspomniane bulle, powinno, przynajmniej
w tak znaczącej liczbie, w zasadzie nie być - i dlatego pojawiła się sugestia,
iż należałoby szukać innego zastosowania ołowianych pieczęci7. Polemika z tą tezą będzie jednym z celów artykułu.
We wspomnianym wstępnym opracowaniu, zakończonym w marcu 2004 r.,
zawęziliśmy datowanie pierwszej z odkrytych bulli, pochodzącej z miejscowości
Głębokie (gmina Kiszkowo), do czasów od panowania Bolesława Szczodrego
(1058-1079) po Bolesława Kędzierzawego (1146-1173), wskazując, że po
uwzględnieniu sygnalizowanych związków między programami ikonograficznymi
polskich pieczęci i monet z tego okresu, pieczęć tę należy jednak wiązać z
Bolesławem Szczodrym bądź Bolesławem Krzywoustym (1102-1138). W późniejszej
monografii zabytku, zestawiliśmy argumenty za ostatecznym datowaniem bulli na
czasy tego ostatniego władcy i to po 1121 r.8 Ponieważ autorzy zabierający głos w
dyskusji nad chronologią polskich bulli, nie wychodząc poza zakreślone przez
nas we wstępnym opracowaniu dość szerokie ramy czasowe, w różnym stopniu
zawężają datowanie kolejnych znalezisk, a pojawiły się też głosy sugerujące
weryfikację datowania bulli z Głębokiego, poświęcić musimy w opracowaniu więcej
miejsca sprawie chronologii pozostałych znalezisk9. Zainteresowanie medialne, jakie
towarzyszyło odkryciom polskich bulli, wpłynęło niestety na dyskurs naukowy -
zabierający głos w dyskusji chętniej bowiem odnosili się do owych wstępnych
enuncjacji niż do wniosków wynikających ze znanych im, opublikowanych już
wówczas opracowań naukowych, czasem wręcz nie odróżniając jednych od drugich10. Miało to także wpływ na datowanie kolejnych bulli, o czym wspomnimy w
dalszej części artykułu.
II. HISTORIA ODKRYĆ I PUBLIKACJE
Przypomnijmy, że we wrześniu 2002 r. znaleźliśmy w miejscowości Głębokie, w
warstwie ornej, w trakcie terenowej weryfikacji stanowiska nr 23 (m. in. osady
z połowy XII w. i miejsca odkrycia znanego skarbu z końca XII w.11), połowę ołowianego krążka, zinterpretowanego przez nas jako bulla
należąca do polskiego władcy12. Zabytek został przekazany do zbiorów
Muzeum Archeologicznego w Poznaniu (inw. MAP 2003:1). W 2006 r. naszą
monografię bulli z Głębokiego zrecenzował Tomasz Jurek13.
W grudniu 2005 r. pojawiły się informacje prasowe o odkryciu nieco
wcześniej dwóch kolejnych bulli. Na Ostrowie Tumskim w Poznaniu, w bezpośrednim
sąsiedztwie kościoła Najświętszej Marii Panny, w trakcie badań archeologicznych
znaleziono cały egzemplarz ołowianej pieczęci14. Obecnie przechowywana jest ona w
zbiorach Instytutu Prahistorii UAM w Poznaniu. Na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie, w
trakcie prac archeologicznych prowadzonych przez Muzeum Początków Państwa
Polskiego w Gnieźnie, w warstwie kulturowej zalegającej na głębokości 2,0 m od
powierzchni gruntu, znaleziono połowę kolejnej bulli15, która trafiła do zbiorów tegoż muzeum. W listopadzie 2006 r. dokonano
przypadkowego odkrycia czwartej polskiej bulli - na powierzchni ziemi, w
nieujawnionej miejscowości około 30 km od Płocka w kierunku na Sierpc. Bulla ta
trafiła do zbiorów Zamku Królewskiego w Warszawie. Bardzo szybko, bo już po
miesiącu, ukazała się w popularnonaukowym czasopiśmie wstępna analiza zabytku,
przygotowana przez Marcina Hlebionka, polemizujący z nią nasz artykuł i
odpowiedź Autora16. W sierpniu 2009 r. ukazał się w tym samym czasopiśmie artykuł M.
Hlebionka17 informujący o odkryciu piątej bulli; znalezisko, które trafiło jako
depozyt do zbiorów Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie, ma pochodzić
z Kujaw, z okolic Brześcia Kujawskiego (?)18.
III. BULLA A INNE PIECZĘCIE - FUNKCJA ZABYTKU
Pracując kilka lat temu nad opracowaniem jedynego odkrytego wówczas
egzemplarza metalowej pieczęci polskiego władcy, sporo uwagi poświęcić
musieliśmy argumentacji wskazującej na funkcję tego zabytku, wykazując jego
odmienność w stosunku do innych ołowianych przedmiotów noszących odciski bądź
wyobrażenia podobne do stempli pieczętnych (krążki z odciskami stempli
menniczych, znaki pielgrzymie, plomby, pieczęcie pozwu). Dziś nie ma już chyba
wątpliwości, iż przedmiot ten jest bullą. Jednak wobec kolejnych podobnych
odkryć, które zdaniem T. Jurka osłabiają wrażenie wyjątkowości bulli19, badacz ten postuluje szukanie innego, niż sądzą wszyscy autorzy ich
opracowań, ich zastosowania, niezwiązanego z wystawianiem dyplomów, a więc
bardziej zgodnego z dotychczasową wiedzą o początkach polskiego dokumentu. T.
Jurek wskazuje na mało dotąd rozpoznany, a pojawiający się w źródłach pisanych,
problem pieczęci zamykających skrzynie i relikwiarze, pieczętujących własność,
choć i on nie przeczy, by okazjonalnie bulle
mogły także w Polsce uwierzytelniać dokumenty. Autor podkreśla przy tym, że sfragistyka
rozróżnia dwie zasadnicze funkcje pieczęci - opieczętowywanie i
zapieczętowywanie, a pieczęcie służyły i służą także do zabezpieczania obiektów
zamkniętych, takich jak np. drzwi, skrzynie czy relikwiarze. Nie przecząc
oczywiście temu rozróżnieniu, musimy jednak zauważyć, że rozumiemy je inaczej
niż ujmuje to T. Jurek. Zarówno plomba (znakująca i zabezpieczająca własność),
jak i przedmiot z odbitym stemplem wiszący przy dokumencie są oczywiście
pieczęciami. Z definicji nie wynika jednak, iż może to być ta sama pieczęć. Raczej
wyróżniamy, ze względu na pełnione funkcje, dwa różne rodzaje pieczęci. Nie
znaczy to zatem, iż jakaś pieczęć może pełnić obie te funkcje jednocześnie,
wymiennie; w każdym razie należałoby to wykazać dla konkretnej pieczęci
jakiegoś władcy. Wymienione przez T. Jurka źródła pisane nie informują, z
jakiego materiału wykonywano w średniowieczu pieczęcie służące zabezpieczeniu
własności20. W każdym razie musiały być wykonane z materiału nietrwałego, a wobec
sugestii, że często były zdejmowane, a więc i zastępowane innymi, zachowałyby
się one zapewne liczniej w materiale archeologicznym.
W tym miejscu pragniemy zwrócić uwagę na przypadkowo zachowane, bo
wypalone, pochodzące z warstwy ze śladami pożaru z XI-XII w., znalezisko z
palatium książęcego na Ostrowie Tumskim w Poznaniu21. Jest to duży fragment (około połowy) owalnej (sferycznej) glinianej buły
z kilkoma odciskami gemmy (intaglio) na wygładzonej, zewnętrznej powierzchni i
z fragmentem odcisku płaskiego przedmiotu wewnątrz (ryc. I:1). Hanna
Kóčka-Krenz interpretuje to odkrycie jako gliniany pojemnik służący do ochrony
pieczęci w trakcie transportu dokumentu, przy którym była zawieszona, lub jako
pojemnik zabezpieczający tłok pieczętny przed nieuprawnionym użyciem22. Te wbrew pozorom bardzo odległe interpretacje przedstawione zostały jako
alternatywne na podstawie analizy cech tego samego przedmiotu. Zanim jednak
przejdziemy do tego problemu, zauważyć należy, niezależnie od interpretacji
funkcji całego zabytku, że mamy tu do czynienia z trudnym do przecenienia
przykładem wykonania wczesnośredniowiecznej glinianej pieczęci - to glina
posłużyła tu bowiem jako materiał do odbicia sygnetowego intaglio w
XI-XII w. Tylko przypadkowemu wypaleniu zawdzięczamy przetrwanie tych odcisków
pieczętnych do naszych czasów.
Trudno jest interpretować unikatowy zabytek, zachowany fragmentarycznie, częściowo
zniekształcony przy rozrywaniu, odkryty w trakcie badań archeologicznych. Opisywane
znalezisko nie mogło być jednak pojemnikiem na pieczęć woskową23, gdyż taki sposób jej zabezpieczenia (ściśnięcie wewnątrz glinianej
skorupy z siłą, która nie pozwala dziś na zlokalizowanie szwu między dwoma
częściami pojemnika24) byłby dla niej bardziej niebezpieczny niż ewentualne zagrożenia w czasie
transportu. Niewypalona glina jest ponadto materiałem ciężkim i brudzącym, jej
użycie narażałoby więc na uszkodzenie (oberwanie pieczęci) lub zniszczenie
także dokument, przy którym umieszczono by taki "pojemnik". Dla zabezpieczenia
pieczęci w czasie transportu dokumentu w zupełności wystarczające są środki
podjęte do ochrony tego ostatniego, przewożonego przecież - nie inaczej jak
inne transportowane przedmioty - w jakimś pojemniku. Wystarczająco przeczą temu
zresztą odciski zachowane wewnątrz glinianej buły. Aby to pokazać musimy się
jednak odnieść do opublikowanych wyników jej analizy.
Po pierwsze, nie ma dostatecznych podstaw do stwierdzenia, iż odciśnięty
wewnątrz glinianej skorupy płaski przedmiot był okrągły25. Zachował się zbyt mały jego fragment dla takiej jednoznacznej
identyfikacji. Co więcej, fragment brzegu odciśniętego przedmiotu (ryc. I:2A)
nie biegnie półkoliście. Był to więc raczej przedmiot podłużny o półkolistym
zakończeniu. Wspomniany wyżej fragment odcisku jest niecentryczny w stosunku do
reszty śladów, co jednoznacznie świadczy o przesunięciu (skorygowaniu
położenia) przedmiotu wewnątrz glinianej buły26. Musiał to być zatem przedmiot z twardego
materiału, co wyklucza woskową pieczęć, w przeciwnym razie uległby uszkodzeniu
przy takim zabiegu. Wystawał też z glinianej skorupy, jeśli możliwe było
manipulowanie nim. Niecentryczne umiejscowienie odcisku świadczy także , iż
nawet jeśli przedmiot był okrągły, to i tak nie mieściłby się w całości w
glinianej skorupie.
Odciśnięty przedmiot nie mógł być też, jak sugerują Autorzy, owinięty w
tkaninę27. Jako ślad przedmiotu zawiniętego w tkaninę Autorzy traktują dość specyficzny
odcisk tekstylny wewnątrz skorupy (6 x 4 mm), w pobliżu jej zewnętrznej
powierzchni28, na fragmencie buły, który uległ przemieszczeniu w trakcie jej rozrywania
(ryc. I:2B). Jest to owalny, niewielki, wklęsły odcisk - negatyw gruzełkowatego
zgrubienia wyrobu tekstylnego, a więc zapewne węzła, zawiązanego na wąskiej
tkanej taśmie - może na troku? Brak natomiast śladów tkaniny nie tylko na
płaskiej powierzchni odcisku półokrągło zakończonego przedmiotu wewnątrz buły,
ale i na bardzo wyraźnie odciśniętych jego krawędziach. Gdyby niewielki
przedmiot zawinięty był w tkaninę, jego odcisk w glinie nie miałby ostrych
krawędzi, odcisnąć powinny się też na nich właśnie ślady i zmarszczenia
materiału. Przedmiot z twardego materiału, zapewne metalowy, miał więc
bezpośredni kontakt z gliną. Nie mógł to być zatem także tłok pieczętny - gdyby
bowiem o niego chodziło, musiałyby się w glinie odbić jakieś elementy
wyobrażenia lub legendy, nawet uwzględniając zatarcia powstałe w wyniku
wspominanego już jego przesunięcia. Oczywiste wydaje się zresztą, iż ze względu
na możliwe zabrudzenie lub nawet uszkodzenie (zatkanie negatywowych wyobrażeń)
nie umieszczano by tłoka bez zabezpieczenia go, bezpośrednio w glinie.
Po uwzględnieniu wszystkich powyższych uwag sądzimy, że gliniana buła z
Ostrowa Tumskiego w Poznaniu nie była pojemnikiem służącym do przechowywania
czegokolwiek. Mogła natomiast zapobiegać niekontrolowanemu rozdzieleniu
nachodzących na siebie lub dociśniętych do siebie elementów metalowego
zamknięcia. Najbardziej prawdopodobnym przedmiotem, którego fragment odcisku
zachował się wewnątrz glinianej skorupy, jest naszym zdaniem wrzeciądz (ryc. I:3-4)
- jego półokrągłe zakończenie, być może z trokiem przewleczonym przez otwór. Nie
zachowały się te partie glinianej buły, które mogłyby dać odpowiedź na pytanie,
czy przez otwór przechodził także pałąk kłódki29. Taka interpretacja znaleziska musi
prowadzić do wniosku, że mamy tu do czynienia nie tylko ze wspomnianym
wcześniej przykładem glinianej pieczęci, odciśniętej za pomocą gemmy, ale że
cały ten przedmiot był pieczęcią - glinianą plombą, zamykającą skrzynię lub
drzwi. Glina może być idealnym materiałem do wykonywania takich pieczęci, które
muszą być wymieniane, jako że chronią często używane pomieszczenia czy skrzynie
z cennymi, a potrzebnymi na bieżąco przedmiotami. Jest materiałem łatwo
dostępnym, ale też wielokrotnego użytku - odpowiednio przechowywana (po zdjęciu
zawinięta w wilgotną szmatkę i następnie zagnieciona) może być ponownie
wykorzystywana do tego samego celu.
1 2
3 4
Ryc. I. Rekonstrukcja funkcji znaleziska z
Poznania-Ostrowa Tumskiego.
1. Gliniana buła z odciskami gemmy (rys. A.
Wałdowska na podstawie zdjęcia J. Wenzel - H. Kóčka-Krenz, Poznań - Ostrów, s.
244, ryc. 5). 2. Odciski wewnątrz skorupy (A - niecentryczny ślad przesuwania
odciśniętego obiektu, B - odcisk węzła) - wycinek ze zdjęcia P. Namiota (H.
Kóčka-Krenz, A. Sikorski, Seal container (?), s. 107, fig. 3). 3. Jeden
z rodzajów wrzeciądzów (rys. A. Wałdowska). 4. Rekonstrukcja sposobu
umieszczenia glinianej plomby na innym rodzaju wrzeciądza (fot. M. Andrałojć).
Obecnie podobną do znaleziska z Ostrowa Tumskiego rolę pełnią tzw.
plomby-referentki, wykorzystujące plastelinę z odbitą na niej pieczątką, jako
materiał uniemożliwiający nieuprawnione zdjęcie zagłębionego w niej sznurka. Różne
formy glinianych pieczęci charakterystyczne są jednak przede wszystkim dla
okresów wcześniejszych - cywilizacji starożytnych, nie tylko obszaru
Międzyrzecza, ale też Egiptu, Krety i w dużej mierze Cesarstwa Rzymskiego30 - te ostatnie stemplowane były często za pomocą gemm, czasem nawet kilku
ich odcisków. Przykładem takiej glinianej pieczęci starożytnej z kręgu śródziemnomorskiego z kilkoma odciskami gemm jest
zabytek z Redondo Beach collection of antiquities31.
Wśród implikacji wynikających z przyjęcia wspomnianej wyżej hipotezy
interesują nas tu te, które osłabiają prezentowany w literaturze pogląd,
dotyczący możliwości posługiwania się bullą do opieczętowywania własności. Pieczęć
gliniana (niezależnie od tego, czy akceptujemy wyjaśnienie funkcji całego
opisywanego znaleziska z Ostrowa Tumskiego jako plomby, czy przyjmujemy tylko
konstatację, że gemmą wykonano odcisk w glinie) używana w XI-XII w. na dworze książęcym obok
pieczęci woskowych (Władysław Herman) i ołowianych
bulli, wskazuje nie tylko na bardziej niż dotąd sądzono zaawansowany rozwój
znaków pieczętnych, ale i na ukształtowanie się pewnego ich systemu, a zatem,
jak należy przypuszczać, także i hierarchii. Ranga glinianej pieczęci z
odciskami anonimowej gemmy jest z pewnością inna niż opatrzonej imieniem i
tytułem książęcym oraz mającej przemyślany i rozbudowany program ikonograficzny
pieczęci woskowej czy metalowej. Tą pierwszą pieczętowano własność, a drugim
rodzajem uwierzytelniano dokumenty - i trudno sobie wyobrazić wymienność ich
ról.
Znalezisko poznańskie odkryto w jednym z pomieszczeń palatium książęcego. Nie
może to być jednak jedną z przesłanek do stawiania hipotezy o funkcjonowaniu w
tym miejscu kancelarii książęcej32; naszym zdaniem sala ta mogła być raczej
książęcym skarbcem.
IV. CHRONOLOGIA I TYPOLOGIA POLSKICH BULLI
Nie będziemy przytaczać podejmowanych dotąd szczegółowych prób
identyfikacji detali wyobrażeń czy proponowanych odczytów legend bulli, jeśli
nie ma to wpływu na ocenę chronologii i typologię znalezisk. Ołów, jako niezbyt
plastyczny materiał do odbijania pieczęci, wymaga szczególnego doświadczenia w
odczytywaniu odcisków stempli, bardziej zbliżonego do praktyki numizmatycznej
niż sfragistycznej. Podobnie rzecz ma się z identyfikacją zniekształceń i
zanieczyszczeń nabytych przez zabytki w trakcie użytkowania i długotrwałego
zalegania w ziemi, a nie w specyficznych warunkach archiwów. Najlepiej pokazać
to na przykładzie bulli z miejscowości Głębokie. Wystarczy nałożyć na zdjęcie
bulli układ centrycznych kół, by zobaczyć co stało się z odciskiem stempla
wskutek opisywanego przez nas szczegółowo kilkakrotnego zgięcia bulli,
poprzedzającego jej rozerwanie33. Tylko ok. 1/3 dolnej części odcisku, jak
wskazuje przebieg wytyczonych cyrklem obwódek otokowych, zachowało się w
pierwotnym kształcie, pozostała część wyobrażenia uległa przesunięciu i
rozciągnięciu. Utrwalone w patynie i bardzo dobrze czytelne wizerunki, np.
wydłużona twarz, nos, oczy i włosy św. Wojciecha, są w rzeczywistości
zniekształcone - twarz i włosy świętego są obecnie znacznie dłuższe niż były w
momencie odciskania stempla, a ich właściwe proporcje oddają zapewne
wyobrażenia na bullach z Gniezna, z
okolic Płocka i z Kujaw. Niestety na bullach tych nie zachowały się z kolei
takie szczegóły twarzy świętego, jak na bulli z Głębokiego.
Autor wstępnego opracowania bulli płockiej, M. Hlebionek, jako pierwszy
zapewne słusznie sugeruje tożsamość stempli tej pieczęci i pieczęci
gnieźnieńskiej34. Przyjmuje zatem datowanie tej ostatniej zaproponowane wstępnie przez
Tomasza Sawickiego na drugą połowę XII w.35, czyli czasy Władysława Wygnańca (który
panował jednak przed połową XII w.) lub Bolesława Kędzierzawego, i taką samą
datację rozciąga na bullę płocką. Nie podejmuje własnej szczegółowej analizy, z
wyjątkiem wskazania w legendach pieczęci archaicznego już w tym okresie
kwadratowego C i mającego się raz pojawić minuskulnego b. To ostatnie, zdaniem
Autora, "pozwala na położenie datacji bliżej XIII wieku"36. Owo niczym nie poparte datowanie M. Hlebionek utrzymuje także po odkryciu
bulli kujawskiej, mimo iż ten generalnie lepiej zachowany, prawdopodobnie
wybity tym samym tłokiem egzemplarz pozwala wykluczyć w legendzie użycie
minuskulnego b37
By datować bullę płocką i kujawską, należy zatem przyjrzeć się chronologii
bulli z Gniezna. Autor komunikatu o jej odkryciu38, zamieszczający bardzo drobiazgowy opis
wyobrażeń postaci i ich atrybutów, nie podejmuje jednak próby ich wykorzystania
do stylistycznego datowania zabytku. Rozpatruje jedynie chronologię warstwy, w
której bulla wystąpiła (warstwa IIIa - datowana przez niego na pierwszą połowę
XII w., w innym zaś miejscu tego samego opracowania - na około pierwszą połowę
XII w.) i jej relacje stratygraficzne z innymi warstwami. Warstwa zalegająca
wyżej (a więc powstała później - warstwa III) datowana jest przez T. Sawickiego
również na około pierwszą połowę XII w., a dopiero kolejna wyższa (warstwa IIc)
na drugą połowę XII w.39 Datowanie archeologiczne oparte wyłącznie
o procentowy zestaw współwystępujących z bullą form naczyń o długiej
chronologii (lata 1050-1150, a więc faza E1 wczesnego średniowiecza), bez innych datowników,
jest bardzo nieprecyzyjne i ramowe, jeśli ma służyć datowaniu metalowego
zabytku o charakterystycznych cechach stylistycznych. Autor próbuje jeszcze
górną (stropową) partię warstwy IIIa, w której zalegała bulla, datować
ewentualnie na początek drugiej połowy XII w. - niezbyt zgodnie co prawda z
przedstawionym przez siebie układem stratygraficznym, w części za to
przynajmniej zbieżnie ze wspomnianym już datowaniem bulli płockiej przez M.
Hlebionka. Podsumowując - opracowanie T. Sawickiego wyznacza jedynie terminus
ante quem analizowanego zabytku: bulla gnieźnieńska musiała powstać i
dostać się do ziemi mniej więcej przed połową XII w. Powyższe uwagi odnieść
trzeba analogicznie do czasu powstania bulli z okolic Płocka i bulli
kujawskiej.
Są jeszcze dwa elementy w opracowaniu bulli z Gniezna, do których musimy
się odnieść. Pierwszym jest wspomniany już problem tożsamości tłoków
pieczętnych bulli z okolic Płocka i z Gniezna, którą zauważają wszyscy autorzy
opracowań bulli, z wyjątkiem T. Sawickiego. Ten ostatni gotów jest co prawda
przyjąć taką zbieżność w przypadku tłoka, którym wykonano awersy tych pieczęci,
neguje jednak tożsamość rewersów obu bulli40. Różnice widzi w nakryciu głowy św.
Wojciecha, a przede wszystkim w różnym ujęciu jego postaci, gestów i atrybutów.
Mimo iż egzemplarz gnieźnieński jest najgorzej spośród znanych dotąd pięciu
bulli zachowany, autor ten idzie najdalej w opisie mających się nań znajdować
elementów41, nie wyciągając przy tym konsekwencji z tak formułowanych wniosków. Przyczyną
odmiennego niż na bulli płockiej widzenia przez T. Sawickiego atrybutów i
gestów św. Wojciecha na opracowywanym przez niego zabytku jest okrągłe, dość
rozległe uszkodzenie stempla na prawo od twarzy postaci. Nie może być
wątpliwości, co do charakteru tego odcisku, jest to bowiem wybrzuszenie co
najmniej dwa razy wyższe (na tłoku dwa razy głębsze) od pozostałych zachowanych
elementów wyobrażeń i liter42. Autor widzi tu spore trudności
interpretacyjne, a mimo to przyjmuje, iż jest to prawdopodobnie rozbudowana,
zdobiona krzywaśń krótkiego pastorału. Tego rodzaju rozbudowaną krzywaśń
pastorału należałoby w polskich warunkach datować na połowę XIII w.43, a na pewno nie wcześniej niż na początek tego wieku. Podobne konsekwencje
musiałoby mieć przyjęcie za T. Sawickim opisu głowy św. Wojciecha, a w
szczególności widzenie tam mitry44 o specyficznym na dodatek kształcie45. Problem tożsamości tłoków pieczętnych bulli z Gniezna i z okolic Płocka
wymaga oczywiście dalszego potwierdzenia, poprzez ich zestawienie już po
konserwacji bulli płockiej. Obecnie nie widać jednak przesłanek zaprzeczających
takiej identyfikacji.
Drugim elementem wymagającym podkreślenia jest wspomniane już przy
rozpatrywaniu atrybutów św. Wojciecha wyraźne uszkodzenie tłoka rewersu bulli
gnieźnieńskiej. świadczy to o jego częstym używaniu i dodatkowo o późniejszym
wykonaniu bulli z Gniezna niż tej z Płocka i z Kujaw - na tych ostatnich
uszkodzenie nie jest bowiem jeszcze widoczne. Zastanawia także skupienie się
autorów dotychczasowych opracowań pieczęci gnieźnieńskiej i płockiej niemal
wyłącznie na porównaniu tych dwóch egzemplarzy, bez odnoszenia się do wyników
opracowania bulli z Głębokiego, różniącej się od nich wszak jedynie
szczegółami, z których istotny jest tylko inny sposób rozwiązania zapisu tej
samej legendy na awersie.
Autorzy ostatnio opublikowanego opracowania bulli z Poznania, dysponujący
najlepiej zachowanym, całym zabytkiem i wynikami opracowań pozostałych
pieczęci, słusznie datują ją na okres panowania Bolesława Krzywoustego. Jedynymi
jednak wysuniętymi za taką tezą argumentami, poza stwierdzeniem, iż władca ten
jako pierwszy umieszczał imię i wyobrażenie św. Wojciecha na swoich monetach,
są: podobna jak na brakteacie typu I46 Bolesława Krzywoustego fryzura świętego
patrona i analogiczne do występujących na monetach tego władcy krzyżyki
inicjalne. Autorzy uznają oba te podobieństwa za tak wyraźne, że sugerują nawet
jednego wykonawcę lub pomysłodawcę poznańskiej bulli i monet księcia. Nieco
dalej negują jednak jeden z tych wyznaczników chronologicznych, przyjmując, iż
bulle z Gniezna i okolic Płocka należy łączyć z Bolesławem Kędzierzawym
(1146-1177) lub Władysławem II Wygnańcem (1138-1146) i poddać weryfikacji
datowanie podobnej do nich bulli z Głębokiego, nie zauważając, że noszą one
wszak identyczne, jak na pieczęci poznańskiej, krzyżyki inicjalne47. Sugerowane podobieństwo w sposobie przedstawienia fryzury św. Wojciecha
na bulli poznańskiej i brakteacie typu I, każe autorom szczegółowo porównać oba
przedstawienia tej postaci. Prowadzi ich to do wniosku o zasadniczej (poza tym
szczegółem) rozbieżności - inne ujęcie, obecność dwóch atrybutów na brakteacie
typu I i tylko pastorału na bulli, trzymanego tam dodatkowo w lewej ręce. Nie
budzi to wątpliwości, wykazaliśmy bowiem już wcześniej bardzo daleko idące,
sięgające nie tylko programu ikonograficznego, ale i legendy, podobieństwo
wspomnianego brakteatu do rewersu zupełnie innego typu bulli - znaleziska z
Głębokiego48.
Najpoważniejszym zarzutem, jaki postawić należy autorom artykułu o bulli
poznańskiej, jest brak jakiegokolwiek porównania znaleziska z Ostrowa Tumskiego
w Poznaniu z II typem brakteatów Bolesława Krzywoustego. Jest to tym bardziej
niezrozumiałe, że na obu tych zabytkach wyobrażenie św. Wojciecha jest takie
samo we wszystkich dających się porównać szczegółach. Stojący biskup (ryc. III)
trzyma w lewej ręce pastorał, krzywaśnią zwrócony w stronę twarzy, a
wyciągniętą w bok i uniesioną prawą ręką z płasko ułożoną dłonią wykonuje gest,
który na brakteacie interpretować trzeba jako błogosławieństwo poprzez
nałożenie dłoni49. To ułożenie na bulli poznańskiej dłoni w geście wykonywanym przez biskupa
może być oczywiście dla autorów niezrozumiałe, jeśli nie podjęli próby
porównania go z wyobrażeniem z brakteatu typu II i dlatego sądzą, iż "jej
ułożenie wynika z pewnej niezręczności rytownika"50.
1 2
3 4
Ryc. II. Postać św. Wojciecha wykonująca
charakterystyczny gest nałożenia dłoni. 1 - na brakteacie typu II Bolesława
Krzywoustego (fragment zdjęcia za S. Suchodolski, Mennictwo, tabl. XV:2). 2 -
na bulli z Poznania (fragment zdjęcia za I. Dębska, A. Dębski, M. Sikora,
Wczesnośredniowieczna pieczęć, s. 100, ryc. 3). 3-4 obrysy postaci św. Wojciecha
z brakteatu typu II (3) i bulli (4), rys. M. Andrałojć.
Powrócić jeszcze należy do ostatniego wskazanego wyznacznika
chronologicznego - rozczesanej na boki fryzury św. Wojciecha. Jeśli autorzy
mają rację, iż "niewielkie zaklęśnięcie w jej szczytowej partii może sugerować
obecność tonsury"51, to fryzura taka jest wyobrażona raczej na brakteacie typu II, a nie typu
I, na którym nie ma śladu tonsury. To, iż tonsura jest widoczna na brakteacie
typu II, wynika w jakieś mierze z ukazania tam głowy świętego z profilu,
podczas gdy na brakteacie typu I jest ona wyobrażona na wprost. Nie można zatem
wykluczyć, że głowa św. Wojciecha, nieproporcjonalnie zresztą duża na
brakteacie typu II i na bulli poznańskiej, jest w obu przypadkach przedstawiona
w taki sam sposób - zwrócona w stronę skierowanej w bok i wyciągniętej do
błogosławieństwa ręki.
Podobne problemy stwarzała autorom chronologia względna czterech znanych
wówczas bulli. Porównując bullę poznańską z pozostałymi, stwierdzają, iż
"sprawia ona wrażenie od nich starszej", na co wskazuje ich zdaniem kilka
elementów - brak nakrycia głowy św. Wojciecha, nienaganna kapitała romańska w
napisach oraz "ich nominatywna formuła, wymykająca się wprawdzie ściślejszemu
datowaniu, jednakże w zestawieniu z pozostałymi szczegółami ťpostarzającymiŤ
okaz poznański, nabierająca wagi kolejnego argumentu potwierdzającego stawianą
tezę"52. Pomijając z oczywistych względów ostatni argument, wskazać należy, iż
nienaganna kapitała romańska występuje także na bulli z Głębokiego53, a brak nakrycia głowy biskupa - również na bulli gnieźnieńskiej, płockiej54 i tej z Głębokiego55.
W oparciu o poczynione uwagi chcemy przedstawić własną propozycję
typologii, wynikającej z porównania odkrytych dotąd polskich bulli książęcych,
obejmującą ich legendy i wyobrażenia, a więc pieszej postaci władcy i dwóch różnych
wizerunków św. Wojciecha - tylko te postaci występują bowiem na wszystkich
znanych dotąd egzemplarzach tych pieczęci. Znane nam polskie bulle książęce
należą do dwóch zasadniczych typów, różniących się zarówno formą legend
(rozbudowane, zapisane na awersie w dopełniaczu, z wyrazem sigillum w
typie pierwszym, oraz krótkie, wyrażone w mianowniku w typie drugim), jak i
wspomnianym odmiennym ukazaniem św. Wojciecha - raz w ujęciu pontyfikalnym, z
pastorałem i księgą, w drugim przypadku z pastorałem, w geście nałożenia ręki,
dobrze widocznym zwłaszcza na zdjęciach wykonanych przed konserwacją zabytku.
Typ I. Awers: w polu centralnie umieszczone wyobrażenie pełnej, stojącej na
wprost postaci księcia, trzymającego w prawej ręce włócznię, w lewej zaś
migdałowatą tarczę; rekonstrukcja i rozwinięcie legendy: + SIGILLVM BOLEZLAVI
DVCIS POLONIE. Rewers: w polu centralnie przedstawiona, stojąca postać biskupa
w stroju pontyfikalnym, bez nakrycia głowy, trzymająca w prawej ręce, ukośnie
do osi ciała pastorał, lewą ręką przyciskająca do piersi księgę; rekonstrukcja
i rozwinięcie legendy: + SANCTVS ADALBERTVS [...].
Do tego typu należą bulle odkryte w Głębokiem w Gnieźnie, w okolicach Płocka i na Kujawach, przy czym należy wyróżnić dwie odmiany,
pochodzące z co najmniej dwóch różnych par stempli:
Ia - bulla z miejscowości Głębokie, zachowana w połowie, z czytelnym
fragmentem legendy: + [...](L)AVI D(V)[...](I)S POL i rewersu: (+) S
A(DA)LBE(R)[...].
Ib - bulle z Gniezna, z okolic
Płocka i z Kujaw wybite prawdopodobnie tą samą parą stempli, przy czym na
pierwszej, także zachowanej w połowie, czytelne są fragmenty legend:
SIGIL(L)[...]P+L i (+ S) ADA(L)[...], na drugiej: [...](G)[...](L)[...]ZLAVI
DV(C)IS P oraz: + S ADA[...]B(E)RT[...], na ostatniej zaś: SIGILLVE56 BOLE[...]VCIS P+L i + S A[...]BERT[...].
Odnieść się musimy do odczytów zachowanych fragmentów legend pieczęci z
okolic Płocka i z Kujaw, a zwłaszcza do proponowanych wersji odczytów
zakończenia legend rewersów tych bulli. Są one bardzo słabo czytelne, zwłaszcza
na odcisku z okolic Płocka, którego publikowany wizerunek przedstawia stan
zabytku przed konserwacją. Pojawiły się w związku z tym trzy zupełnie rozbieżne
próby odczytu fragmentu napisu na tej bulli - po nie budzącym wątpliwości + S
ADALBERTVS: [...]ELM(US)57, [...](E)ZDN(A)58, czy wreszcie EPI ET MR59. Znacznie lepiej zachowana bulla
kujawska, wbrew M. Hlebionkowi60, także nie pozwala na wyjaśnienie tego
problemu, choć może wskazywać, iż żadna z powyższych propozycji nie jest
słuszna. Sądzimy zatem, że z uwagi na stan odkrytych bulli, kwestia ta musi
pozostać otwarta. Można co najwyżej wysuwać pewne sugestie, wynikające z
porównania rewersu tego typu bulli z noszącym identyczny program ikonograficzny
i przynajmniej w części taką samą legendę brakteatem typu I Bolesława
Krzywoustego. Na obu odnajdziemy charakterystyczny element, odczytywany na
brakteacie jako złożenie liter N i V w wyrazie GNVH lub CNVH kończącym legendę61. Taka ligatura prawdopodobnie kończy również legendę bulli kujawskiej.
Jeśli ta sugestia jest słuszna, literą je poprzedzającą nie jest nieudolnie
wykonane T, jak chce M. Hlebionek62, lecz kwadratowe G lub C - to ostatnie
występuje wszak także na awersie tej bulli. Natomiast pierwszą literę w
wyrażeniu czytanym przez M. Hlebionka jako ET, identyfikować można raczej jako
S. Nie można zatem wykluczyć, iż zakończenie legendy rewersu tego typu bulli
jest takie samo jak legendy brakteatu typu I.
Różnice między odmianami bulli typu I są niewielkie, acz znamienne. Po
pierwsze w odmianie Ib legenda awersu nie zaczyna się od krzyżyka inicjalnego,
lecz nieco poniżej, gdyż krzyżyk rozdziela skrót z końca napisu (P+L), ponadto
skrót wyrazu sanctus oddany jest w odmianie Ia przez złożenie dwóch
liter S, przypominające swastykę, a w Ib przez pojedyncze S. Generalnie odmiana
Ia zarówno ze względu na lepszy poziom wykonania wyobrażeń i liter oraz brak
uproszczeń, widocznych z kolei w odmianie Ib (np. w wyrazie SANCTVS), wydaje
się starsza - wyjściowa. Na bulli płockiej i kujawskiej nie widać jeszcze
uszkodzenia stempla, charakterystycznego dla bulli z Gniezna - a więc te
odciski powstały wcześniej.
Typ II. Awers: w polu centralnie umieszczone wyobrażenie pełnej, stojącej
na wprost postaci księcia, trzymającego w prawej ręce włócznię z trójstrefowym
proporcem, a w lewej prawdopodobnie tarczę; odczyt legendy: + DVX BOLEZLAVS. Rewers:
w polu centralnie przedstawiona, stojąca postać biskupa w stroju pontyfikalnym,
trzymająca w lewej ręce, równolegle do osi ciała pastorał, z prawą ręką
wyciągniętą w bok i powierzchnią dłoni skierowaną ku dołowi; odczyt legendy: +
SANCTVS (tu w formie SC¯S) ADALBERTVS63.
Typ ten reprezentowany jest obecnie przez jeden, zachowany w całości
egzemplarz z Ostrowa Tumskiego w Poznaniu.
Mimo licznych podobieństw między typem I i II, uderza przede wszystkim
różnica w formie zapisu legend obu typów pieczęci. Przyjmuje się, że na
monetach i pieczęciach europejskich do XIII w. zdecydowanie dominuje forma
zapisu imion w mianowniku64. Na pochodzącej z 1153 r. pieczęci
arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana napis zaczyna się jednak od słowa SIGILLVM65. Można mówić o współistnieniu przez całe wczesne średniowiecze dwóch
zasadniczych zwyczajów w formułowaniu inskrypcji na pieczęciach66. Użycie formy dopełniaczowej na polskich pieczęciach świeckich już w XII
w., to zapewne krótki epizod, mający swój ówczesny odpowiednik monetarny w
denarze typu 267 Bolesława Krzywoustego z
legendą: DENARIVS DVCIS BOLEZLAI68. Mamy więc nagle pojawiające się napisy -
pieczęć Bolesława księcia Polski i denar księcia Bolesława, przy dominującej w
tym czasie formie mianownikowej: DVX BOLEZLAVS.
Istotne wzbogacenie zasobu źródeł sfragistycznych pozwala raz jeszcze
powrócić do postawionego przez nas niegdyś pytania: Czy mogła istnieć jakaś
znacząca współzależność programów ikonograficznych monet i pieczęci polskich
władców w drugiej połowie XI i w pierwszej połowie XII w.69? Wskazaliśmy na nadzwyczajną w stosunku do sąsiadów powściągliwość w
zmianach typów denarów w tym okresie, na pojawiające się wówczas wyobrażenia
monetarne charakterystyczne niemal wyłącznie dla zasobu treści ideowych
późniejszych polskich i współczesnych obcych typów pieczęci (konne, piesze,
majestatyczne), co naszym zdaniem sugerowało skoordynowane wykorzystywanie
monet i pieczęci do przekazu tych samych programów ideowych. Konkretne
przykłady nadal nie są liczne, ale wystarczająco wymowne.
Nowo odkryty typ bulli z Poznania (typ II) nosi wyobrażenie św. Wojciecha
znane dobrze z brakteatu typu II Bolesława Krzywoustego. Biskup przedstawiony
jest tu w sakramentalnym geście nałożenia ręki - geście specyficznym,
skierowanym nie do ogółu, a do konkretnej osoby. Jest nią książę Bolesław,
obecny swą osobą i imieniem obok świętego na jednostronnym brakteacie, a
zajmujący drugą stronę bulli, lecz złączony wspomnianym gestem z patronem
gnieźnieńskiej metropolii. Scena na brakteacie jest dynamiczna - książę
przedstawiony jest w geście poddania się świętemu70; R. Kiersnowski podkreśla jednak, iż nie jest to typowe przedstawienie typu dewocyjnego, gdyż stroną bardziej nawet aktywną
jest św. Wojciech, odpowiadający jednoznacznie - błogosławieństwem - na
oczekiwania Bolesława71. Specyficznie ukazany gest
błogosławieństwa można dostrzec również na denarze typu 3 Bolesława
Krzywoustego - siedzący na tronie św. Wojciech ma uniesioną rękę, a pochylona,
a nie ułożona pionowo, dłoń ukazana jest z boku, a nie na wprost. Takie
ujęcie, nieznane z innych poza wspomnianymi, polskich monet, może mieć walor
wyznacznika chronologicznego.
Nie będziemy tu powtarzać argumentacji łączącej typ I bulli z brakteatem
typu I Bolesława Krzywoustego i koncepcji wiążącej pojawienie się obu tych
zabytków ani omawiać dziejów kultu św. Wojciecha w Polsce - przedstawiliśmy je
w publikacji z 2006 r. Datowaliśmy bullę z Głębokiego na okres po 1121 r.
Odmiana typu I (I b) jest zapewne młodsza, jak wskazują pewne uproszczenia
liternictwa i schematyzacja wyobrażeń. Program ikonograficzny znany z I typu
pieczęci powtarzany jest najpierw przez typ 3 denarów Krzywoustego (pełne,
frontalne ujęcie obu postaci - biskupa trzymającego ukośnie przy piersi księgę
i księcia z włócznią), a później krótko72, zapewne dopiero około połowy lat
trzydziestych XII w., przez brakteat typu I.
Typ II bulli, podobnie jak typ II brakteatu, należy odnosić do ostatnich
trzech lat panowania Bolesława III73. Monety następców Krzywoustego zawierają
niekiedy podobny program ikonograficzny, zrealizowany jednak za pomocą innych
środków74.
ZAKOŃCZENIE
Z pewnością przed połową XII w., zapewne w drugiej połowie rządów Bolesława
Krzywoustego, pojawiają się na krótko dwa wyjątkowe typy zabytków - bulle i
brakteaty, niosące niezwykle zbieżny program ikonograficzny i trudne naszym
zdaniem do oddzielnego zrozumienia i interpretacji. Wyjątkowość tych drugich
wynika z ich efemeryczności w epoce denarowej - dwa typy brakteatów pojawiają
się w Polsce niedługo po ich pierwszych europejskich emisjach75, a kolejne brakteaty wybije dopiero Mieszko III Stary (1173-1202) ponad 40
lat później. Przyczyn wybicia tych wyjątkowo dużych monet, jednak o wadze
odpowiadającej ówczesnym denarom, należy szukać w potencjalnie większych
możliwościach przekazu treści ideowych i propagandowych, umieszczanych na ich
znacznych, choć jednostronnych powierzchniach. Omówiliśmy już zbieżności między
typem I bulli, a typem I brakteatów oraz między typem II
bulli, a typem II brakteatów. Musimy teraz
zastanowić się nad różnicami między nimi, gdyż nie może być wątpliwości, iż
program ikonograficzny opracowany został dla dwustronnych pieczęci, a dopiero
później zaadaptowany dla jednostronnych brakteatów. Program ideowy brakteatów
jest zatem wtórny, a więc o tyle ciekawy w zestawieniu z podstawowym, że
pozwalający wskazać dominujący element tego przekazu. Jest nim z pewnością
postać św. Wojciecha, patrona metropolii gnieźnieńskiej i patrona władcy. Na I
typie książęcych brakteatów występuje wyłącznie św. Wojciech i nazwa
metropolii, brak natomiast nawet imienia i postaci księcia - emitenta monet. Także
na II typie brakteatów św. Wojciech pozostaje postacią dominującą76.
Polskie bulle książęce rodzą jeszcze szereg pytań i problemów badawczych. Dla
nas najistotniejsze jest pytanie, czy wyjątkowość formy tych pieczęci i ich
program ikonograficzny pozostają w jakimś związku z nadspodziewanie dużą liczbą
odkrytych bulli. Czy zatem przyczyny, dla których bulle te powstały, znajdują
swe odbicie także w krótkotrwałej, a bardzo intensywnej działalności kancelarii
książęcej? Czy też może raczej liczba zachowanych egzemplarzy bulli każe,
pomijając podstawowe typy Ia i II, zastanowić się nad pewnymi cechami pieczęci
typu Ib, pochodzących z Gniezna,
Płocka i z Kujaw (jak niestaranne wykonanie, obrócenie osi, odbicie bulli
gnieźnieńskiej uszkodzonym stemplem, który powinien być wyeliminowany w
praktyce kancelaryjnej, a bulli płockiej na złożonych kilku krążkach), które
mogłyby wskazywać na ich mało profesjonalne wykonanie. Wówczas jednak, przed
przypisaniem ich następcom Krzywoustego, należałoby rozważyć również
ewentualność fałszerstwa, dokonanego przed połową XII w. Naszym zdaniem jednak
wszystkie egzemplarze bulli i brakteaty są odbiciem jednego zamysłu ideowego i
politycznego, realizowanego na polskim dworze książęcym w latach dwudziestych i
trzydziestych XII w.77.
Miejsca
odkrycia (Wielkopolska, Mazowsze, Kujawy) wskazują, iż nie mamy tu do czynienia
z aktywnością dyplomatyczną, lecz z przejawem polityki wewnętrznej Bolesława
Krzywoustego. Mimo iż wywołać to może zrozumiałe kontrowersje, obok
podejmowanych poszukiwań funkcji bulli innej niż uwierzytelnianie dokumentów,
rozważyć należy także i taką hipotezę: czy znaczna liczba bulli nie jest echem
ambitnej, acz nieudanej, bo przedwczesnej i zaniechanej przez następców, próby
uregulowania stosunków wewnętrznych i organizacji państwa w oparciu o
wystawiane przez księcia dokumenty?